Wspominając początki istnienia blogów (o zgrozo - pamiętam te czasy), kiedy to służyły znudzonym nastolatkom do utożsamiania się ze swoimi kotkami i chomikami przez opisywanie ich codzienności w I osobie liczby pojedynczej ("Cześć jestem Luna, byłam na spacerze i zrobiłam kupkę")... Ja, jako zimna realistka byłam zdecydowaną przeciwniczką blogów. Szpilką przekuwającą bloggerski balonik okazało się planowanie podróży w nieznane mi dotąd miejsce. Tydzień przed wyjazdem byłam w kompletnym dołku, bo nigdzie nie mogłam znaleźć informacji, których bardzo potrzebowałam. Na forach rozmowy zamieniały się w indywidualne popisy wiedzy, u niektórych niewiedzy w związku z tym frustracji, co nieuchronnie prowadziło do kłótni... Po diabła czytać szarpaniny? Zrezygnowana i nieco sfrustrowana "rzuciłam fora w kąt".I wtedy trafiłam na... bloga. Mądrze napisanego, wypełnionego dokładnie takimi radami, jakich potrzebowałam. Wypełnionego konkretnymi odpowiedziami na moje pytania. Okazało się, że obecnie blog to dość wiarygodne źródło pozyskiwania informacji. Chociażby dlatego, że większość bloggerów to praktycy, którzy są biegli w pewnych tematach, chcą się podzielić opinią i tym samym pomóc osobom szukającym pewnych, czasami nietypowych informacji. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego postanowiłam "w to wejść". Stwierdziłam, że może znam odpowiedzi na pytania, których ktoś desperacko szuka? No cóż - czemu by się nie podzielić swoją wiedzą... Miłej lektury!
Urodziłam się kobietą i pewne rzeczy mam we krwi. Lubię malować paznokcie i gotować, ubóstwiam kosmetyki. Jak każdy - mam pasję. Kocham podróżować - jak do tej pory dane mi było zwiedzać Europę, niestety - czas i fundusze takie, jakbym chciała są ograniczone (na wynajem domku na palach na wyspie Bali będę odkładała chyba jakieś 100 lat, przy moim systemie oszczędzania ;)), w związku z tym niedosyt podróżowania nadrabiam pedałowaniem. Rower to również moja pasja :). Kiedy tylko pogoda i czas pozwalają - wyprowadzam rumaka z garażu i wraz z moim lubym ruszamy w teren - bezdroża nam niestraszne!
Dlatego ten blog będzie miksem rozmaitości, shakerem pomysłów, inspiracji, wspomnień z podróży, opinii i spostrzeżeń. Będzie motoryzacja, będzie gotowanie, może trochę o facetach i malowaniu paznokci ;). Taki mój babski kąt w internecie, Łysa Góra.
Wspominając początki istnienia blogów (o zgrozo - pamiętam te czasy), kiedy to służyły znudzonym nastolatkom do utożsamiania się ze swoimi kotkami i chomikami przez opisywanie ich codzienności w I osobie liczby pojedynczej ("Cześć jestem Luna, byłam na spacerze i zrobiłam kupkę")... Ja, jako zimna realistka byłam zdecydowaną przeciwniczką blogów. Szpilką przekuwającą bloggerski balonik okazało się planowanie podróży w nieznane mi dotąd miejsce. Tydzień przed wyjazdem byłam w kompletnym dołku, bo nigdzie nie mogłam znaleźć informacji, których bardzo potrzebowałam. Na forach rozmowy zamieniały się w indywidualne popisy wiedzy, u niektórych niewiedzy w związku z tym frustracji, co nieuchronnie prowadziło do kłótni... Po diabła czytać szarpaniny? Zrezygnowana i nieco sfrustrowana "rzuciłam fora w kąt".I wtedy trafiłam na... bloga. Mądrze napisanego, wypełnionego dokładnie takimi radami, jakich potrzebowałam. Wypełnionego konkretnymi odpowiedziami na moje pytania. Okazało się, że obecnie blog to dość wiarygodne źródło pozyskiwania informacji. Chociażby dlatego, że większość bloggerów to praktycy, którzy są biegli w pewnych tematach, chcą się podzielić opinią i tym samym pomóc osobom szukającym pewnych, czasami nietypowych informacji. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego postanowiłam "w to wejść". Stwierdziłam, że może znam odpowiedzi na pytania, których ktoś desperacko szuka? No cóż - czemu by się nie podzielić swoją wiedzą... Miłej lektury!
A niech mi klawiatura lekką będzie...