W tym wątku przybliżę wam jedno z bardziej lubianych aut, które z racji pakowności, zwinności i ekonomicznego silnika wybraliśmy na daleką, urlopową podróż.
Miłe Panie oto rzecz o designerskim i dość popularnym w Polsce Renault Scenic II
Już na długo przed urlopem zastanawialiśmy się jakim autem pojechać w tę dość daleką drogę. Dla niewtajemniczonych wspomnę, że wybór miejsca odpoczynku padł na Heide Park w Soltau/Niemcy. Było pewne, że bryka musi być ekonomiczna, rodzinna, a jak rodzinna to i pojemna. Stanęło na renault scenic II z 2005r. z silnikiem 1.9 dCi. Szybkie, zwinne, mało pali i... no właśnie i co jeszcze...
W trakcie dłuższych podróży zauważa się więcej ochów i achów Scenica II, niż przy codziennej jeździe, tzw. "wokół parafii". Odkryłam kilka fantastycznych, funkcjonalnych rozwiązań, na które do tej pory nie zwracałam uwagi, lub wykorzystywałam niezgodnie z przeznaczeniem ;) . Szczerze, to głównie dzieci otworzyły mi oczy, a to podkreśla "rodzinność" tego auta. Co mam na myśli?
Wielokrotnie podczas jazdy mijały nas nowoczesne samochody z... pieluchą tetrową w oknie tylnych drzwi. Trzeba było widzieć nasze miny, gdy mijała nas nowoczesna vectra z powiewającą pieluchą w kolorowe misie zawieszoną patentowo na szybie drzwi tylnych...
Solidnie nas to rozbawiło, ponieważ w starym modelu Renault z 2005r., którym jechaliśmy w tylne drzwi wmontowane są dziurkowane mini rolety. Dzięki temu po "zaciągnięciu" słońce nie dokucza dzieciakom śpiącym na tylnych fotelach, a gdy się obudzą - i tak mogą obserwować okolicę dzięki dziurkom :) z resztą - ściągnięcie tej rolety nie stanowi dla 4-latka problemu nie do pokonania.
Wielokrotnie podczas jazdy mijały nas nowoczesne samochody z... pieluchą tetrową w oknie tylnych drzwi. Trzeba było widzieć nasze miny, gdy mijała nas nowoczesna vectra z powiewającą pieluchą w kolorowe misie zawieszoną patentowo na szybie drzwi tylnych...
Solidnie nas to rozbawiło, ponieważ w starym modelu Renault z 2005r., którym jechaliśmy w tylne drzwi wmontowane są dziurkowane mini rolety. Dzięki temu po "zaciągnięciu" słońce nie dokucza dzieciakom śpiącym na tylnych fotelach, a gdy się obudzą - i tak mogą obserwować okolicę dzięki dziurkom :) z resztą - ściągnięcie tej rolety nie stanowi dla 4-latka problemu nie do pokonania.
Drugą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę jest małe, ukryte lustereczko nad lusterkiem wstecznym. Wcześniej wykorzystywałam je w bardzo kobiecym stylu - do poprawiania makijażu :). Nagle zyskało na wartości, gdy odkryłam, że bez wysiłku mogę obserwować co broją dzieciaki na tylnej kanapie :) - zarówno z pozycji kierowcy, jak i pasażera. Wyjątkowo przydatna rzecz pozytywnie wpływająca na bezpieczeństwo - eliminuje obracanie głowy przez kierowcę podczas jazdy. A trzeba pamiętać, że "ręce ciągną głowę" - odwracając wzrok na boki automatycznie skręcamy kierownicą w stronę w którą patrzymy, a to może doprowadzić do tragedii. Scenic II zasługuje też na plus ze względu dużą pojemność i przestrzeń. Chodzi nie tylko rozmiar bagażnika, ale także odstępy między siedzeniami oraz na ogromną ilość schowków, do których upchnęliśmy jeszcze ostatnie zakupy w momencie, gdy auto wyglądało już tak jak na zdjęciu poniżej.
I było by 5+ dla rodzinnego scenic-a, jednak o ile to auto świetnie sprawdza się na krótkie trasy tzn. 2 -3h jazdy w 1 stronę, o tyle na trasie dłuższej - czyli ok 6h zaczęły mi przeszkadzać pewne niedoskonałości. Trzeszczące plastiki to chyba największa bolączka tego samochodu (przypominam, że mowa o roczniku 2005, może inaczej jest w nowszych modelach). Każda dziura (tak, w Niemczech też są dziury i do tego korki na autostradach :)), czy nalewka asfaltu odbijała się plastikowym echem w kabinie. Nawet super wygodne fotele i przestrzeń nie były w stanie zrekompensować huczenia w uszach, które pozostało po długiej podróży...
Ponadto wiele razy spotkałam się ze stwierdzeniem, że ogromną przypadłością renówek jest elektronika. Wiem to zarówno z rozmów z użytkownikami renault, jak i z własnego doświadczenia. Choroba elektroniczna dotyczy również zachwycającego do tej pory Scenica II. Do Niemiec jechaliśmy z "choinką" na pulpicie. Począwszy od kontrolek "service" oraz "check" sygnalizujących awarię czujnika EGR -(taka pierdoła, z którą można żyć - kontrolka świeci się od przynajmniej 2 lat, kasowana co jakiś czas systematycznie powraca, żeby straszyć użytkownika). Na początku oczywiście zawór został wymieniony na nowy - koszt samej części to ok. 600 zł, przy czym ta usterka pojawia się nagminnie. Podsumowując - świecił się cały ogrom kontrolek od tych sygnalizujących awarię EGR, aż po kontrolkę airbag, która załączyła się przy gwałtownym hamowaniu na początku trasy i tak już została do samego końca podróży. Gorzej być nie może? Fatum dopiero miało nadejść...
Podczas jazdy słuchaliśmy muzyki z "palucha". W połowie drogi radio nagle się zresetowało i wskoczyła niemiecka stacja. Próbowałam włączyć pendrive'a ponownie, ale radio sukcesywnie odmawiało posłuszeństwa. Dopiero gdy "odsapnęło" 100 km (a my byliśmy skazani na niemieckie hajli hajlo, całkowity brak radia lub własny, nienajlepszy wokal) powróciło do normy... No cóż, podejrzane, ale samo się naprawiło więc jest ok - jedziemy dalej. To tylko maszyna - zdarza się, w końcu każdy potrzebuje odpoczynku. Później okazało się, że to był zwiastun... Po przyjeździe na miejsce zauważyliśmy, że nie świeci lewy reflektor. Podstawowa rzecz - sprawdzenie bezpieczników, wymiana żarówki - dalej nie działa. Okazało się, że żarówka która służyła nam w drodze do Niemiec jest dobra, tylko po prostu diabli wiedzą co uległo awarii i dlaczego reflektor nie działa. Nowa żarówka też nie chciała świecić. Podejrzewaliśmy nawet śniedź na bezpieczniku 15A odpowiedzialnego za akcesoria - to też mogło być przyczyną tej awarii. Pół agroturystyki zaangażowało się w diagnostykę niedziałającego reflektora w renówce, a i tak wszystkie pomysły spaliły na panewce, bo to nie było to... Na szczęście mój lucoś na to zaradził. Mimo że byliśmy uzbrojeni po zęby w pakiet assistance, to wolałam nie sprawdzać ile będzie kosztowała naprawa "nie-wiadomo-czego" w euro, dlatego na pierwszym CPNie po przekroczeniu granicy Niemcy - Polska mój McGyver podłączył żarówkę "na krótko" (i słowo honoru) kabelkiem do akumulatora. I tak wracaliśmy ok 200 km nocą do domu... Przygoda była, tylko po co te nerwy?
Po podróży auto od razu wjechało na warsztat. Okazało się, że przepalił się moduł odpowiedzialny za... komfort, czyli np. samozapalanie świateł przy rozruchu silnika, który jest tuż przy styku radia -.-. Dlatego sfiksował sprzęt muzyczny. Pierdoła na kilka minut pracy mechanika, ale temat zagadkowej usterki powracał sukcesywnie przez 5 kolejnych dni urlopu. I jak tu się zrelaksować?
Ogólnie Renault Scenic II to dobre auto, jednak delikatne. Myślę, że powinno mieć 1, max. 2 użytkowników, którzy będą wiedzieć jak się z nim obchodzić i mieć do niego cierpliwość. Unikatowy wygląd, wygodne siedzenia, pojemność i ekonomiczny silnik 1.9 dCi zasługują na duże plusy. Spalanie na długiej trasie w tym aucie, co prawda po dolaniu buteleczki "uszlachetniacza" do diesla wyniosło 5,1l/100 co uważam za wynik rewelacyjny. Zwykle na trasach które ja robię - międzymiastowe ;) jest to 6.0l/100km.
Czy ponownie kupiłabym scenica II? Z tego rocznika niekoniecznie, a z silnikiem 1.9 dCi już nigdy w życiu. Są to jedne z najbardziej awaryjnych silników Renault. Jeżeli już duży silnik (chociaż na naszych drogach wcale nie jest potrzebny) to 2.0 - są dużo bardziej mniej awaryjne. Rozważałam co prawda zakup scenica II ze względu na design i wygodę, jednak wciąż pojawiające się usterki elektroniki przelały czarę goryczy. Nowszy scenic - być może jest lepszy. Mam nadzieję, że koncern wyzbył się z wersji III chociażby "plastikowego echa".