Heide Park Soltau, to jedno z fajniejszych miejsc na rodzinny urlop. Duży i mały znajdą tam dla siebie coś atrakcyjnego, a wrażenia po podróży będą niezapomniane...Szykując się do takiego właśnie rodzinnego wyjazdu do HP szukałam porad i wskazówek - gdzie się zatrzymać, lepiej polecieć samolotem, czy pojechać? Jechać autostradą czy szlakiem krajoznawczym? Więcej pytań niż odpowiedzi w internecie. I wtedy wpadłam na pomysł, że spiszę poradnik z odpowiedziami na pytania, które mnie nurtowały podczas przygotowań do tej wyprawy. Mam nadzieję, że niejednemu się przyda :) Polecam!
Przez biuro podróży, czy samodzielna wyprawa?
- biura podróży oferują jednodniowe wycieczki autokarem do HP. Nie ma co się oszukiwać - 1 dzień to za mało na obejście tego majdanku, nie wspominając o naszej kondycji po nocy spędzonej w autokarze...
Samochodem, a może... samolotem?
- warto rozważyć podróż samolotem do Hamburga i wynajęcie auta na lotnisku - jeżeli mówimy o 2-3 osobach. Rodzina powinna zapakować się we własny samochód, bo wychodzi taniej.
Co obowiązkowo ze sobą?
- bez mapy ani rusz. Nawigacja płata figle. Schowana na czarną godzinę niewielka mapa Niemiec przyda się w momencie kryzysu...
Samochodem - jaka trasa?
- przekraczając granicę w Lubieszynie lub Kołbaskowie (zachodniopomorskie) autostradą jest ok 100 km dalej, niż normalnymi drogami. Warto jechać autostradą, bez strachu przed radarami tak 100 - 110 km/h. Przy tej prędkości jest bezpiecznie, a również spalanie jest optymalne. Jadąc 130-150km/h trzeba się liczyć ze sporo większym wydatkiem na paliwo, pomijając to, że te prędkości są już niebezpieczne i przy nie daj Boże zdarzeniu ponosimy odpowiedzialność karną.

Wyprawka dzieciaków...
- doświadczeni rodzice wiedzą, że dzieciakom trzeba zorganizować zajęcie na czas podróży, jednak przypominam o tym, bo w furii pakowania można zapomnieć o tej podstawowej rzeczy :) - u mnie zdał egzamin tablet z wgraną 1 gierką, którą sama wybrałam (lego chima - dla chłopców), kolorowanki i książeczki, które również wzięłam odeszły niestety do lamusa. Dodatkowo, żeby mieli zajęcie przed wyjazdem do 1 małej torby kazałam spakować zabawki. Warunek był jeden - nie bierzemy żadnych innych zabawek poza torbą. Dobrze, jeżeli dzieci zrobią to same, ale trzeba i tak zweryfikować i powyrzucać wszystko piszcząco-grające. Ja to pominęłam i mało brakowało, a miałabym wiatraczek wplątany w długie włosy....
Przerwy w podróży samochodem i "wałówka".
- Niestety przy autostradzie wielkiego wyboru nie ma - parkingi są, jakie są (trzeba wybić sobie z głowy wizerunek zielonej oazy, bo to zdecydowanie nie to) - lepiej mieć zapas mokrych chusteczek i stawać co jakiś czas na parkingu do którego się zbliżamy, szczególnie jadąc z dziećmi, bo na autobahnie są niestety korki i to czasami spore, a "chce mi się siku" jest standardem po 5 minutach od pytania "czy ktoś musi do łazienki?" i oczywiście pominięciu postoju. Kilka dłuższych przerw też nie zaszkodzi - na kanapki i herbatę - wszystkim to dobrze zrobi. W samochodzie dobrze sprawdziły się paluszki kukurydziane do pochrupania. Dużo prowiantu na drogę brać nie trzeba.
Nocowanie
- lepiej zaplanować nocleg poza hotelem i campingiem oferowanym przez Heide Park. Rodzinom serdecznie polecam agroturystykę Ennenhof Gartenblick 12 km. od Soltau. Tam za komfortowe mieszkanie dla 4/5 osobowej rodziny możemy wynająć już za 80 euro/doba. (podkreślam - mieszkanie z 3 pokojami, łazienką i kuchnią z aneksem jadalnym). Dla porównania w Heide Park Hotel zapłacicie 67 euro za każdą osobę w pokoju. Ostatnio park rozrywki ma nową propozycję - nocleg w przystosowanym vw "I". On też nie należy do najtańszych, a powierzchnia jest niewielka, także odradzam to rodzinom.
Komunikacja i języki w Heide Park
- mimo, że w Heide Park jest niemało turystów z różnych stron Świata, to wszelkiego rodzaju informacje i ulotki są tylko w języku niemieckim (nie to co u nas - od koloru do wyboru. Chyba za bardzo nadskakujemy innym narodowościom). Jednak w kasach biletowych i HP bez większego problemu dogadamy się też po angielsku.
Zakup biletów
- kasy otwierane są o 9. Po zakupie biletów można przejść przez pierwsze bramki do "przedsionka" HP. Druga Brama do właściwego parku otwierana jest o 10. Do tego czasu możemy w "przedsionku" wypić kawę, zjeść coś z piekarni, skorzystać z toalet, kupić express butler (o tym dalej), zakupić pamiątki (i zanieść do auta, jednak przy wychodzeniu przez bramki trzeba upomnieć się o pieczątkę u strażnika w kanciapce. Inaczej nas nie wpuszczą z powrotem! Na każdy dzień jest inny wzór pieczątki). W przedsionku można się też... pomodlić. Po prawej stronie od wejścia jest mała kapliczka..Po lewej mamy niewielki plac zabaw z dwupiętrową karuzelą w starym stylu. Fajna sprawa dla ruchliwych dzieciaków.
- dzieci do lat 3 - wstęp za darmo, dziecko powyżej 12 roku życia płaci jak osoba dorosła, czyli 43 euro (w 2014r.). Jeżeli jedziecie z dzieciakami od 4 do 11 lat (dwunasto/trzynastolatek też się może jeszcze załapać - nie sprawdzają dokumentów podczas sprzedaży biletów) polecam poszukać na allegro gutschein Heide Park (wystarczy wpisać Heide Park). 1 dorosły płaci za siebie, a dziecko wchodzi za darmo. Duuuża oszczędność - 39 euro na 1 dziecku ( i już jest na pyszny obiad ;D ). Ja kupowałam takie gutscheiny po 4 zł/szt. Przy kasie wystarczy powiedzieć ile dorosłych i położyć vouchery zniżkowe dla dzieci. Uwaga - na voucherach z tyłu jest data. Można też skorzystać z kuponów drukowanych np. ze strony:
http://www.gutscheinsammler.de/gutscheine/heidepark?v=42802
też patrzymy na daty!
Mi się zdarzyło, że młody chłopak podszedł gdy byłam przy kasie i wcisnął mi do ręki darmowy kupon dla dorosłych - 1 osoba płaci, wchodzą 2. Ale lepiej zaopatrzyć się w taką rzecz wcześniej - możliwości jest sporo.
Jak trochę oszczędzić na biletach i zdjęciach, które robione są prawie na każdej kolejce?
- przy kasie można kupić tzw. Fotopass za 25 euro na 4 zdjęcia. Warto, bo w najnowszych i najlepszych kolejkach zdjęcie potrafi kosztować 15 euro/szt. W innych cena nie spada poniżej 10e. Przy wykorzystaniu ostatniego kuponu z Fotopass powinniśmy dostać jeszcze kupon zniżkowy na zakup kolejnego zdjęcia w wysokości 5 euro, do wykorzystania tylko w tym samym dniu.
- podczas 1 dnia w HP warto zakręcić się w Capitol. Pracują tam Polacy, którzy chętnie pomagają rodakom i sprzedają przysługujące im wejściówki dużo taniej. Jeżeli nie korzystacie ze zniżek dla dzieci, to warto się z nimi dogadać. Wystarczy rozmawiać w ojczystym języku - sami was znajdą.
- Jest coś takiego jak Express Butler - budynek na środku przedsionka, o którym pisałam wyżej. Tam możemy zakupić swoją... wygodę. To nic innego jak urządzenie pozwalające nam na wejście innym, szybszym kanałem do wybranej kolejki. Jednak poza sezonem EB nie jest potrzebne. Mały ruch jest szczególnie w poniedziałek. W środę było dość tłoczno. W każdym razie najlepiej od razu po wejściu obskoczyć największe kolejki - krakena, flug der daemonen i scream, bo popołudniu robi się tłoczno.
Jedzenie na terenie Parku
- jeżeli chodzi o obiad - w HP jest kilka restauracji tematycznych. Ceny różne, ale nasze obiady dla 4os. rodziny nie przekraczały 50 euro. Przykładowo w Capitol płaci się stawki ryczałtowe przy wejściu - ok 14 euro/dorosły, 7euro/dziecko i je się do bólu. Do wyboru pizza, makarony, bar sałatkowy (odradzam kolorowy makaron z sałatkowego - jest paskudny, kwaśny), napoje do bólu. Byliśmy również w "kantynie Admirała" - ładny budynek z trzcinowym dachem. Tam najpierw się wybiera, a później płaci - tu mamy więcej możliwości wyboru niż w Capitol, włącznie z deserami, całkiem niezłą kawą itp. Jeżeli chodzi o dzieci, to warto zapytać obsługę o Kinder Menu - ja wzięłam dzieciakom normalne porcje, o Kinder Menu powiedziała mi dopiero babeczka przy płaceniu. Mogliśmy zapłacić trochę mniej, ale rachunek i tak nie przekroczył 50e. Z restauracji jest jeszcze do wyboru Daemon grill - nazwa mówi sama za siebie :). Tam jednak nie zawitaliśmy.
Na co jeszcze wziąć drobne do Heide Park?

- Jest dużo stoisk z grami za od 1 do 5 euro, na których mega łatwo wygrać pluszaki solidnych rozmiarów. Jeżeli nie chcemy odmawiać dziecku zabrania trofeum do domu, to musimy po prostu wziąć mniej drobnych na gry... albo jechać z przyczepką.
- sporo jest kiosków ze słodyczami, jednak tam cena za picie, gofra czy orzeszki zaczyna się od 5 euro i wątpię czy dobrze faszerować się tym idąc na kolejki. Idąc do Parku brałam ze sobą to co przywieźliśmy z Polski - kubusie play i tymbarka w plastiku. Lepsze niż te niemieckie wynalazki. Apropo - na stoisku ze słodyczami "lodowe picie" - krushery lepiej kupić ten o smaku coli, niż o smaku malin (malinowe, a jest wściekło-niebieskie - samo to daje do myślenia), gdy obsługa zaproponuje zmieszanie tych dwóch smaków - lepiej tego nie robić bo wychodzi przesłodzone paskudztwo, po którym prawdopodobnie będzie trzeba odpuścić sobie ekscentryczne kolejki...
Ciuchy
Na 4 dni urolpu w HP spakowałam:
- 3 pary spodni,
- 5 t-shirtów,
- 2 bluzy,
- kurtkę
- bieliznę na każdy dzień +1 sztuka dodatkowo.
Gdy się znudzimy Parkiem

Soltau to nie tylko Heide Park. Na piękne zakończenie wizyty w Soltau gorąco polecam kąpiele w Termach. Dojazd do nich jest bardzo kiepsko oznakowany, dlatego lepiej wziąć ze sobą nawigację, albo wcześniej zrobić plan dojazdu w google i zaznaczyć lokalizację basenu na mapie. Po kilkudniowym bieganiu po ogromnym parku rozrywki - wierzcie mi, to fajny i zbawienny relaks.
Termy podzielono na 2 strefy. Pierwsza to rozrywkowa z brodzikiem dla dzieci, płytkim basenem, także basenem 4m. do skakania z trampoliny i wieży, ślizgawką robiącą zdjęcia (kupujemy je od razu po zjeździe, wystarczy przyłożyć "zegarek" otrzymany przy wejściu na basen do maszyny stojącej obok ślizgawki, gdy pokaże się nasze zdjęcie. Kosztuje to niewiele - kilka euro). Druga strefa jest z basenami solnymi. Woda ma 35 stopni także lux torpeda - woda jak w wannie, do tego masaże i terapia oddechu i skóry dzięki słonej wodzie. Jest kilka basenów - środkowy z kolumną jest bardzo głęboki, jeden basen zewnętrzny, jeden z wyższym poziomem zasolenia - 5% i kilka potężnych jacuzzi. Można też skorzystać z sauny solnej. 3h na wszystkich basenach to jest max. Potem człowiek robi się głodny. Dobry i przystępny cenowo obiad można zjeść w przybasenowej restauracji. Dostęp zarówno z basenów, jak i od frontu.
To tyle dobrych rad, życzę udanej wyprawy :). Niżej dla chętnych moja relacja z wypadu.
Początek września to wymarzony czas na urlop. Pogoda z reguły dopisuje i jest dość przewidywalna. W tym roku miałam chęć na plażing, smażing i drinking gdzieś na Teneryfie, jednak mój luby zadeklarował chęć zabrania bratanków na urlop. Uznałam że może to być dobre przygotowanie na przyszłość, a dzieciakom tez się coś należy więc wybraliśmy rodzinny wypad. Jednak wizja dwójki dzieciaków 4 i 12 lat grzecznie bawiących się na egzotycznej plaży przez kilka godzin była bardzo mocno sprzeczna z moim doświadczeniem z dziećmi. Jasne jest , że dzieciaki trzeba porządnie zmęczyć żeby samemu nieco wypocząć, dlatego Teneryfa odpłynęła w siną dal...
Uważam że grunt to dobre przygotowanie, więc już w maju rozpoczęłam planowanie wycieczki dla 4 osobowej rodziny z atrakcjami w przedziale od lat 4-ech do 26-ciu. Wstukałam w Google odpowiednią frazę i moim oczom ukazał się stos propozycji... głównie wiejska agroturystyka - odpoczynek na łonie natury. Naturę mam na co dzień, bo kilka lat temu porzuciłam ideę pędu za życiem i tym samym wielkomiejski byt. Nad morze mam niedaleko i jestem tam kilka razy w roku, dlatego dzwoniące gry i zabawki na każdym kroku, sprzedawcy pierdół walających się później po domu i smażalnie strasznie mi zbrzydły - pomysł z morzem również spalił na panewce, a w góry średnio miałam ochotę jechać w zapowiadaną gorącą pogodę. Podsumowując - jeżeli chodzi o rodzinne wakacje, to nic super specjalnego nie trafiłam. Jasne, że są atrakcje typu park wieloryba, albo owadogigant są fajne, ale to rozrywka na pół dnia maksymalnie (przy okazji miejsca w Polsce dumnie nazwane "oceanarium" to lipa z kilkoma akwariami - zdecydowanie odradzam wizytę). Sprawa okazała się trudniejsza niż myślałam, a w tym czasie parku w Zatorze jeszcze nie było. Chciałam zapewnić wiele atrakcji dzieciakom, myślałam o podróży samolotem do Włoch, ale typowe zwiedzanie i smażenie odpadało - o ile dla 12 latka taki wypad to gratka, o tyle nie chciałam wystawiać na próbę wytrzymałości 4 latka i tym samym psuć sobie urlopu. I wtem po kilku dniach przemyśleń doznałam olśnienia. Wiele lat temu spędziłam 1 dzień w Heide Park Soltau. Wtedy obiecałam sobie że tam wrócę. Co prawda to w piorun daleko i było jeszcze jedno utrudnienie - to, co było odłożone na w miarę komfortowy urlop we dwoje trzeba było podzielić na 4 osoby i to w euro. Ale dla chcącego nic trudnego, tyle że nie z noclegiem oferowanym przez Heide Park Resort. 4 osobowa rodzina z Polski musiałaby chyba obrabować bank, żeby zatrzymać się tam na kilka dni. Heide Park proponuje hotel Port Royal w pirackim stylu (4 osobowa rodzina w 1 pokoju) lub domki campingowe ze wspólnymi łazienkami. Cena za osobę w promocji za hotel od 69 euro/doba ze śniadaniem. Planując tak jak my - 4 x 69euro/osobę= 280e/doba za wszystkich. 280 euro x 4 doby to około 1100 euro + bilety wstępu... Prosta matematyka, w przeliczeniu na złotówki całość wynosi ok 5000 zł za 4 dni noclegu dla czteroosobowej rodziny, czyli dokładnie tyle ile przeznaczyliśmy na cały wyjazd. Jasne że niektórych ta cena nie wzruszy, jednak ja twardo stąpam po ziemi i pieniądze wolę wydać na dzieci i rozrywkę, niż na hotel do którego wpadnę tylko wykąpać się i wyspać. Tym bardziej, że równie wysoki standard można mieć za dużo niższą cenę (możecie mi wierzyć - jeżeli chodzi o komfort, to jestem wymagająca).
Dlatego kwestię noclegu załatwiłam dosyć sprawnie przez moją ulubioną, sprawdzoną porównywarkę booking.com. Wielokrotnie z niej korzystałam podczas planowania polskich i zagranicznych podróży. Jak dotąd się nie zawiodłam, rezerwacja zawsze przebiegała bezproblemowo, oferowane miejsca noclegowe zgodne z fotografiami. Tak było i tym razem. W związku z tym że jestem zwierzęciem wiejskim z wyboru, bardzo przypadła mi do gustu agroturystyka ok 12 km od Heide Park. 4 dni (3 noclegi) w cenie 320 euro to niedużo jak na tę okolicę. W sumie na obejście HP z palcem w nosie wystarczą 2 dni (w drugi dzień od 15:00 już nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić), ale jednak 1 dzień to za mało. My zostaliśmy dłużej, bo chcieliśmy jeszcze obskoczyć bardzo fajne baseny termalne w Soltau i trochę odpocząć po kilkudniowym "lataniu" po tym parku rozrywki.
Dlatego kwestię noclegu załatwiłam dosyć sprawnie przez moją ulubioną, sprawdzoną porównywarkę booking.com. Wielokrotnie z niej korzystałam podczas planowania polskich i zagranicznych podróży. Jak dotąd się nie zawiodłam, rezerwacja zawsze przebiegała bezproblemowo, oferowane miejsca noclegowe zgodne z fotografiami. Tak było i tym razem. W związku z tym że jestem zwierzęciem wiejskim z wyboru, bardzo przypadła mi do gustu agroturystyka ok 12 km od Heide Park. 4 dni (3 noclegi) w cenie 320 euro to niedużo jak na tę okolicę. W sumie na obejście HP z palcem w nosie wystarczą 2 dni (w drugi dzień od 15:00 już nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić), ale jednak 1 dzień to za mało. My zostaliśmy dłużej, bo chcieliśmy jeszcze obskoczyć bardzo fajne baseny termalne w Soltau i trochę odpocząć po kilkudniowym "lataniu" po tym parku rozrywki.
Ennenhof Gartenblick, bo tak nazywał się przybytek, który sobie upodobałam oferował masę atrakcji w przystępnej cenie 80 euro/doba za 3 pokojowe mieszkanie z łazienką i aneksem kuchennym- odnowione, komfortowe - pełna rewelka, od świeżych bułeczek codziennie rano pod drzwiami, poprzez możliwość zakupu prawdziwego mleka z gospodarstwa i domowych dżemów, aż po plac zabaw z prawdziwego zdarzenia z daleka od drogi, tv, wi-fi, gry planszowe w pokoju i bezpłatny dostęp do gokartów (w szafce dojrzałam nawet Biblię, także kto co lubi...).
Dla mnie też coś się znalazło-właściciele Ennenhof hodują różne odmiany wrzosow z którymi się u nas nie spotkałam, a które można u nich zakupić :) dla tych kwiatów zawsze znajdę miejsce w swoim ogrodzie. Dodam, że okręg Soltau jest przepiękny we wrześniu, bo kwitną wtedy wrzosowiska otaczające ten teren. Podsumowując kwaterę. Za 4 doby zapłaciliśmy 320 euro co wypada całkiem zgrabnie na tyle lokali do wynajęcia w okolicy. Jedynie wyżywienie należało zapewnić sobie samemu - ale tu sprawa jest prosta - kupujemy produkty na śniadania i kolacje w Polsce (prócz pieczywa), pakujemy w torbę termiczną lub lodówkę turystyczną i bierzemy ze sobą. Tak jak wyżej - odradzam hotel i camping HP polskiej rodzinie, bo ceny są kosmiczne, lepiej wynająć domek lub camping w okolicy.
Perypetie z podróży samochodem opisuję w temacie "Renówką w rodzinną podróż". Jest co opisywać, a tutaj miało być krótko i na temat ;).